W tym poście chce zamieścić swoje zdanie na temat długo terminowego inwestowania. Myślę, że spora część inwestorów rozumie to inaczej niż ja to rozumiem. A swoje zdanie wyrobiłem sobie także na bazie tego czego uczą nas obiegowe opinie na temat inwestowania.
Więc jak to wygląda zazwyczaj?
Teoria jest taka, że długoterminowe inwestowanie, to wrzucasz dzisiaj np. 10k PLN w jakiś fundusz i czekasz. Czekasz rok, dwa, trzy i powinieneś już tylko liczyć zyski.
Cóż myślę, że jeśli ktoś już rozpoczął swoją przygodę z inwestowaniem to wie, że nie jest tak do końca. Chyba, że zainwestował swoje pieniądze w bessie, albo chociaż gdzieś pomiędzy hossą a bessą. Tylko pytanie co się dzieje gdy zrobił to w hossie i zanim usłyszał w ogóle o funduszach to wig20 był już na poziomie 3900 pktów w roku 2007. No cóż, zanim jego fundusz wróci do tamtych czasów czyli na 0 dla nas to potrwać może z 10 lat, a może nigdy tam nie wróci, a mówimy tutaj tylko o powrocie na 0, a nie na zarobieniu jakichkolwiek pieniędzy!
Co więc robić ?
Cóż, jak dla mnie jedyną sensowną metodą czy to dla akcji czy dla funduszy inwestycyjnych jest uśrednianie. Tylko, że na uśrednianie w zasadzie mogą sobie pozwolić tylko osoby, które mają oszczędności, mają nadwyżki budżetowe miesięczne. Dlatego najpierw należy zadbać o to by miesięcznie móc odkładać np. 500PLN czy 1000PLN i się konsekwentnie tego trzymać.
W takim układzie, moglibyśmy zainwestować np. 10k PLN w fundusz na górce 3900pktów, później przez powiedzmy 6eść miesięcy odkładać 500PLN rachunku oszczędnościowym czy lokacie. Oczywiście w tym okresie giełda leciała, wieszczono koniec świata, my sobie będziemy włosy wyrywać z głowy ile to już straciliśmy, ale jakiejś strategii trzeba się trzymać. Uzbieramy wtedy 3000 PLN przez kolejne 6eść miesięcy + odsetki.
Zobaczymy co by się wtedy stało.
WIG20 osiągnął -> 3935.47 pktów w październiku 2007 roku.
później zaczeliśmy spaadać
1 kwietnia 2008 - mieliśmy już wartość 2969
kolejne pół roku później
1 października 2008 WIG20 miał już wartość -> 2382.56
Założmy, że wartość naszego funduszu to 1:1 dla WIG20.
Oznacza to,że 1 jednostka funduszu w momencie gdy ją kupowaliśmy kosztowała 3935PLN.
Mając budżet wielkości 10 000 PLN uda nam się kupić takich jednostek 2. Reszta pieniędzy wraca
na lokatę lub rachunek oszczędnościowy (10000 - 7870 = 2130).
W tym momencie mamy zakupionych 2ie jednostki po średniej cenie 3935.
Następnie pół roku później WIG20 ma wartość 2969, stać nas na 1 jednostkę, a reszta wraca na lokatę. I wreszcie kolejne pół roku później WIG20 ma wartość 2382 i kupujemy 2 jednostki.
Mamy więc średnią cenę zakupu (2*3935 + 1 * 2969 + 2*2382)/5) = 3120
Oznacza to dla nas, że w tym momencie abyśmy znowu mieli szansę na zarobek WIG20 musi przekroczyć poziom 3120pktów a nie 3900 pktów jak to było wcześniej. Myślę, że przyjdzie kiedyś hossa, która spokojnie przekroczy 3120 pktów, a czy uda się nadbić szczyt na 3900 ?
Oczywiście przedstawiony tutaj scenariusz jest scenariuszem na moment gdy spadamy i spadamy i nic innego się nie dzieje. W hossie należałoby także dokupować jednostki ale jednocześnie zabezpieczyć swój zysk tzw. STOP LOSSEM czyli ustalić np. przy zysku +20% ,że zaakceptujemy jedynie spadek o 10% i wtedy sprzedamy jednostki funduszy czekając na rozwój sytuacji.
Zachęcam więc do rozważenia uśredniania.
Ja wykonywałem taki zabieg ostatnimi czasu regularnie. Jako, że zapakowałem się na giełdę na chwilę przez wielkim kryzysem - czyli w momencie ani najgorszym ani najlepszy, gdzieś po środku - postanowiłem, że tak właśnie wrócę do zysków. W większości przypadków się udało, chociaż mogło być lepiej gdybym kupował po odczekaniu roku a nie pół roku.
Można tu się przyczepić tego, że inaczej się powinno zarządzać kapitałem i nie dopuszczać do takich strat, a także tego, że w hossie, o czym wspomniałem, strategia powinna być trochę inna.
Zgadzam się z tym i nie podejmuje polemiki - ja opisuję co dla mnie działa, co przyniosło mi korzyści i zyski.
Miłego uśredniania!
niedziela, 29 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz